MotoGp Argentyna 2018

Dziś miał miejsce niesamowity wyścig w kategorii MOTOGP. Argentyna. Boskie Buenos. „Serdecznie witam panie dziennikarzu…”. Autodromo Termas de Rio Hondo. Cyrk. Oglądam MOTOGP od kilku lat i czegoś takiego nie widziałam.

Cyrk już na początku, gdzie Miller otrzymał gwiazdkę z nieba w postaci startu z wyznaczonego pierwszego pola startowego, cała reszta stawki zjechała do boksów na zmianę opon. Aby uniknąć chaosu i startu 23 zawodników z alei serwisowej, jak nakazywałyby przepisy, wszystkich ustawiono na prostej, ale trzy linie za Millerem. Jego szyderczy uśmieszek doprowadził mnie do szału. I wtedy… słyszę… Marquezowi zgasł motocykl. Co on zrobi pomyślałam? Odpalił. Przyznaje nie znam wszystkich procedur, poznaje je oglądając regularnie wyścigi, ale sędzia pokazał kciuka w górę, więc pomyślałam, szybki start, niecodzienna sytuacja, wszystko opanowane. Nie do końca. Chłopaki z Polsat Sport tylko czekali, aż pokaże się komunikat co do kary za zaistniałą sytuacje. I jest  zjazd przez aleje… kabaret. No ale nie takie rzeczy Marquez ogarniał. Jakby ktoś się jeszcze nie zorientował to właśnie Marquez jest zawodnikiem, któremu kibicuje. Dasz rade powtarzałam cicho. I robi, to co zwykle… zacięcie, szybkość. Nie ma mowy o tym, żeby się poddać. To nie w jego stylu. Walczy. Wyprzedza zawodnika za zawodnikiem, czasem na granicy ryzyka – bywa. Przed nim Rossi. O relacjach tych dwóch zawodników książkę, by napisać i nie byłby to romans. Czarna komedia? Komedia pomyłek? Upadek Rossiego. Wina Marqueza. Pierwsze co pomyślałam, znów cały sezon będą komentować jedną sytuacje, spory między teamami. Nieodzywanie się do siebie. Przedszkole w wersji dla dużych chłopców.

Cal Crutchlow ostatecznie wygrał ten niewiarygodnie chaotyczny wyścig MOTOGP, ale we mnie pozostały mieszane uczucia. Marc co w Ciebie wstąpiło? Jechałeś jak szalony. Portale komentują, sypie się lawina komentarzy. Różnych w zależności od tego kto ile wie, ile może powiedzieć. Wywiady. Opinie samych zawodników. I ta, którą chciałam jako kibic Marca uslyszeć. Aleix Espargaro powiedział: „Petrucci uderzył mnie mocniej niż Marquez (…) to kontaktowy sport, ale trzeba być ostrożnym, nie jeżdżąc na limicie. Takie jest już ściganie.”

A Wy? Co sądzicie?

Dodaj komentarz